„Fotografować każdy może”. Wystawa aparatów fotograficznych z kolekcji Tomasza Brodziaka.
Wielu z nas
stawało z tyłu obiektywu, jeszcze więcej przed nim. W istocie prosta
konstrukcja – zwykłe pudełko z dziurką i czymś światłoczułym
sprawiało, że byliśmy magikami obrazu, a ci przed nami zmieniali
się w innych ludzi. I tylko dziś wnuki, otwierając stare albumy nie
pojmują tej magii chwytając za swoje telefony. Zobaczmy zatem te
pudełka, które uczynią nas znów młodymi.
Wystawa nasza przedstawia ponad 160 aparatów
fotograficznych różnych marek i typów dostępnych w Polsce
drugiej połowy XX wieku. Sytuacja gospodarcza i polityczna Polski
Ludowej zapewniała zaopatrzenie poprzez skromną krajową
produkcję, państwowy import – również ograniczony –
oraz napływ z tzw. „turystyki handlowej”. Siłą rzeczy były
to więc aparaty pochodzące ze Związku Radzieckiego, Czechosłowacji,
NRD, czy Węgier.
Największy rynek producentów to oczywiście
kraje Związku Radzieckiego, które miały też najciekawszą
historię przemysłu fotograficznego. I tak na przykład aparaty marki
„Fed” swoją nazwę zawdzięczały Polakowi o niechlubnej
reputacji – Feliksowi Edmundowiczowi Dzierżyńskiemu, a
produkowały je Dietskaja Trudovaya Kommuna (Dziecięce Warsztaty Pracy
– dzieci dobrze radziły sobie z drobnymi elementami
aparatu).
Z kolei aparaty „Moskwa” i „Zorki” to wynik
reparacji wojennych i zabrania przez ZSRR całego oprzyrządowania
Zakładów „Carl Zeiss” z Jeny i „Zeiss
Ikon” z Drezna do Krasnogorska. Tak połączono zachodnią myśl
techniczną ze wschodnim zapotrzebowaniem na sprzęt fotograficzny. Pewną
zasadą było kierowanie na rynek zachodni aparatów marek o
lepszej jakości czego przykładem był krajowy „Zenit”.
Lepiej wykonany „Zorki” był kierowany na eksport. Podobna
praktyka stosowana była także w obrębie marek, gdzie często sprawdzone
wzory zastępowano uproszczonymi wersjami. Wersje zachodnie radzieckich
marek nosiły często inne nazwy – w Anglii pojawiała się
„Smiena” nazwana „Cosmos”, zaś w Republice
Federalnej Niemiec „Zenity” nazwane „Revuaflex”
sprzedawano poprzez katalogi domów wysyłkowych.
Wystawa
przedstawia duży przekrój rozwiązań technicznych,
stylistycznych czy funkcjonalnych. Mamy tutaj małe szpiegowskie
„Kijewy 303”, „duże Moskwy”, popularne
„Smieny” i „Zenity” z imponującym
fotosnajperem. Są wieloodmianowe „Fed-y”,
„Zorki” czy „Lubitiele”, także pojedyncze
„Szkolniki”, „Wiesny” czy „Oriony. Jest
ciekawy aparat panoramiczny „Horizont”. A wśród nazw
nie mogło zabraknąć „Mira” czy „Aurory”. Warto
wspomnieć, że ciekawostką są dane co do ilości wyprodukowanych
aparatów.
Z przedstawionych aparatów „Zenit C” wyprodukowano
tylko 39 tys. sztuk, zaś „Zenitów XP” 12 mln.
egzemplarzy. Zresztą milionowe nakłady nie były
rzadkością. Drugi nasz sąsiad – Niemiecka Republika
Demokratyczna – przejęła tradycje znanych zakładów z Jeny
czy Drezna. Efektem były popularne aparaty „Certo” i
„Beirette” czy zaawansowane technicznie
„Praktica”. Trafiały one do Polski w wyniku turystyki
handlowo - walizkowej lub w sprzedaży sklepowej. Historia produkcji
aparatów fotograficznych po 1945 r. związana była z
przejmowaniem przez państwo mienia i zakładów produkcyjnych.
Ciekawostką było, że do całkowitego upaństwowienia przemysłu w latach
sześćdziesiątych XX wieku prywatni właściciele zakładów
sygnowali aparaty nazwą „Germany”. Być może stąd brak było
ich na polskim rynku? Ostatecznie producentem enerdowskich
aparatów stał się koncern „Pentacon”. Na wystawie są
„Praktica”, „Pentacony”, „Pentony”,
aparat „Pouva”, „Certo”, ale także aparaty
„Beirette” z firmy „Beier” z Freitala.
Mniej burzliwa historia produkcji aparatów
fotograficznych miała miejsce w Czechosłowacji. Oczywiście
upaństwowienie dotknęło również przemysł tego kraju. Wielkość
produkcji nie była duża, choć na wystawie mamy 9 różnych modeli,
a odpowiedzią na oczekiwania rynku było na przykład wytwarzanie
„Pionyra” w różnych wersjach kolorystycznych.
Inne kraje socjalistyczne też produkowały swoje
aparaty, choć trudno je znaleźć na rynku kolekcjonerskim. Na wystawie
możemy zobaczyć jednak sympatyczny aparat z Węgier pod nazwą
„Gamma Pajtas”.
I na koniec kilka słów o polskich
produkcjach. Na początek aparat jakżeby inaczej „Start”,
produkowany od 1953 w różnych wersjach do obejrzenia na
wystawie. Kolejny aparat o nazwie „Feniks” miał
przypominać o powojennym odradzaniu się Polski, również w tej
dziedzinie przemysłu. Rok 1955 to narodziny najbardziej popularnego
aparat czyli „Druha”, którego produkcja osiągnęła
wielkość 1,1 mln egzemplarzy. Produkcję Druha przebił w 1965 roku
„Ami” wyprodukowany w różnych odmianach w ilości 1,4
mln.
I na koniec prawdziwy unikat polskich aparatów czyli
„Alfa”. Na wystawie znalazła się „Alfa 2”
bordowa i niebieska – o nowoczesnym kształcie choć niewielkiej
trwałości.
Większość
prezentowanych aparatów pochodzi z prywatnej kolekcji Pana
Tomasza Brodziaka. Eksponowane są również zbiory z Muzeum w
Opatówku. Wystawa została bardzo ciekawie zaaranżowana. Do jej
urządzenia wykorzystano zasoby historycznych zdjęć oraz kostiumy z
kolekcji Pani Liliany Gajewskiej. Przy okazji wystawy stworzono
prawdziwe atelier z oryginalnymi tłami ze zbiorów Pana Karola
Matczaka.
Wystawa będzie udostępniana do początku czerwca.
fotografie Krzysztof Wydra
|
Wystawa Dariusza Głowackiego „Patrząc – widząc”
Formy realistyczne i abstrakcyjne kształty, zdecydowane barwy i
geometria, cytaty z rzeźbiarskich przedstawień antyku i inspiracje ze
świata roślin, zwierząt i martwej natury. 63 dzieła malarskie
poznańskiego artysty Dariusza Głowackiego w naszym muzeum prezentujemy
od 28 marca do 31 maja tego roku.
Artysta i badacz o wyjątkowym potencjale intelektualnym i dużej
świadomości artystycznej, łączący powrót do tradycji w sztuce z
nowoczesnym obrazowaniem abstrakcyjnym. Odwołujący się do filozofii
platońskiej i przeczuwający, że malarstwo i matematyka – a więc
nauka mogą nam przybliżyć światy, leżące poza granicami naszych
zmysłów. Absolwent PWSSP w Poznaniu, stypendysta Ministra
Kultury i Sztuki. 2012- obrona pracy doktorskiej na wydziale malarstwa
UA w Poznaniu. Zajmuje się malarstwem, rysuje, tworzy obiekty w
przestrzeni, prowadzi zajęcia edukacyjne, jest autorem tekstów o
kulturze i sztuce. Zajmują go obszary, na których sztuka spotyka
się z nauką. Jest kuratorem licznych wystaw, pokazuje swoje prace w
kraju i zagranicą. Jak sam mówi „desperacko i naiwnie
wierzy w sztukę”.
Piątkowy wernisaż, z udziałem prawie setki gości, uświetnili swym
występem utalentowani młodzi artyści - uczniowie PSM II stopnia im. H.
Melcera w Kaliszu pod kierunkiem pani Katarzyny Wieczorek przy
akompaniamencie pani Hanny Moch.
Tytułem „Patrząc – widząc” zachęcamy wraz z autorem
Państwa do odwiedzenia wystawy i świadomego odbioru przepięknego
malarstwa, w którym każdy w pewnością znajdzie cząstkę siebie.
|
|
|
|
|
|
|
Muzeum Historii Przemysłu w
Opatówku
ul. Kościelna 1, 62-860 Opatówek
tel. (62) 76 18 626
muzeum@muzeumopatowek.pl |
 |
Deklaracja dostępności |
|
Projekt i wykonanie Jacek
Antczak |
|
|
z |
|
|